W dniu Świętego Szczepana wieśniacy święcą owies. Idąc do kościoła biorą do kieszeni szczyptę owsa, a gdy wracają, rzucają ten owies po polach i mówią: "Uciekaj diable z ostem, bo św. Szczepan idzie z owsem". Słowa te mają oznaczać: "Ponieważ oset jest na polach nasieniem szatana, dlatego, gdy ziarno święcone upadnie na ziemię, oset musi wyginąć".

   

Po południu zaś zaraz rozpoczyna się kolęda. Małe dziewczęta i chłopcy po dwoje biegną wesoło od domu do domu, śpiewając kolędy. Wyśpiewawszy pieśń dziękują za kolędę, a dziękują w ten sposób: "Za kolędę dziękujemy, Bogu was tu oddajemy, Bogu was tu oddajemy, byście byli szczęśliwi oraz błogosławionymi póki żyjecie na świecie - na szczęście, na zdrowie..". Wtedy gospodyni daje im parę groszy, a oni biegną dalej. Gospodyni jednak  zawsze woli, żeby pierwszą parą byli chłopcy, a nie dziewczęta, gdyż nie obrodzi groch w przyszłym roku, jeśli przyjdą pierwsze dziewczęta. Takich kolędników nazywają pastuszkami. Chodzi także po kolędzie pięciu, sześciu albo ośmiu parobczaków z gwiazdą. Mają oni ze sobą muzykę wiejską tj. dudy i skrzypce.

Cała ta kolęda chodzi sobie pomału, śpiewając drogą światowe piosenki. Wchodząc do domu każdy mówi: "Na szczęście, na zdrowie" itd. Następnie stoją kołem zwróceni do czoła gwiazdy i śpiewają pieśń kolędną wraz z muzyką grajków. Jeden ze śpiewających, trzymając gwiazdę dzwoni nią do taktu. 

Kiedy wyśpiewają pieśń, dziękują za kolędę temi słowami, co pastuszkowie, tylko na inną nutę. Oprócz tego śpiewają jeszcze gospodarzowi: "Owiesek wąsaty, bo gospodarz bogaty, tak to Boże dej". A po pewnej przerwie: "My was gospodarzu Bogu oddajemy, nie miejcie nam za złe, że was odwiedzamy, hej nam kolęda". Gdy w domu jest jakaś dziewczyna śpiewają: "Byś się panno nie gniewała, tego roczku się wydała, tak to Boże dej. Żebyś miała kawalerzy jako łyżek i talerzy, tak to Boże dej" i tańczą z nią. Za pieniądze, które po kolędzie nazbierają robią później zabawę, na którą zapraszają dziewczęta te, które im dały kolędę. Jakże wesoło jest wieczorem na św. Szczepana, kiedy zbierze się 15 albo więcej dziewcząt i śpiewają za oknami, chodząc od domu do domu. Śpiewają one najpierw pieśń, a później dziękują za kolędę: "A dajcież nom dajcie, co nom mocie dać, a bo nom  tu zimno pod okienkiem stać. Mamy krótkie kożuszecki, pomarzły nam paluszecki, hej nam kolęda", a później "My tu z furą nie jademy, drobnych groszy nie weźniemy, 10 złotych to weźniemy i kołacz kęs. Jak nam nie dacie, to nas rozgniewacie, wszystkie gorki pobijemy, co na piecu macie". Kolędy nigdy nie przyjmują. Skończywszy śpiewać szybko uciekają pod okna innego domu, żeby ich ktoś nie złapał.  

 

Sw. Szczepan na podbeskidziu

Trzeba się prędko uwinąć i iść do kościoła, bo dziś dzień św. Szczepana, mówi stary Maciej do swojego rodzeństwa. Wtem za oknem dryń dryń... Madejowa zbliża się do okna i widzi jakąś postać na pięknym szarym koniu. To Wojciech. Rozlega się silny głos: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!". "Na wieki wieków" odpowiada Maciej. Następują słowa starego powinszowania: "Na szczęście, na zdrowie, na to Boże Narodzenie winszujem Wam scęścio, zdrowio, cały rok, aby się Wam chowały cielicki, bysicki jako w lesie jedlicki, abyście mieli konie jako gronie, owce jako w kępce mrówce, abyście mieli pełne obory stodoły i pudła i aby Wam gospodyni u pieca nie schudła, abyście byli zdrowi weseli jako w niebie anieli". -"Tak Boże dej!" odpowiada Maciej.  Po przywitaniu Wojciech obsypuje owcem cały dom, potem siada do śniadania, a konia odprowadza Maciej do stajni. Zaczyna się u stołu "proroczna" rozmowa: Jaki będzie rok jakie urodzaje itp. Po kilku godzinach Wojciech wraca do domu.

Od dawien dawna sądzą u nas starzy ludzie, że młody mężczyzna, wchodzący pierwszy do domu sąsiada przynosi szczęście. Przesąd ten szczególnie odnosi się do wigilii Bożego Narodzenia, św,. Szczepana i Nowego Roku. Znajomi umyślnie posyłają do siebie młodych chłopców, wierząc, że mieszkańcy tego domu będą przez cały rok zdrowi i silni. Unika się przede wszystkim starych kobiet. Bowiem dom, do którego weszła taka kobieta ma być cały rok nieszczęśliwy. Zwyczaj ten u nas zwie się "podłazy".